Sobotni mecz w Gliwicach miał dla nas szczególnie niefortunny, przykry przebieg. Po jego zakończeniu porozmawialiśmy z obrońcą „Słoni”, Bartoszem Kopaczem, by sprawdzić nastroje w zespole. Jak łatwo można się domyśleć, nasi zawodnicy odczuli, jak fatalnie w skutkach obróciła się dla nich druga połowa spotkania. Rozpoczęliśmy więc od podstawowego pytania: jak to się stało? Decydująca końcówka […]
Sobotni mecz w Gliwicach miał dla nas szczególnie niefortunny, przykry przebieg. Po jego zakończeniu porozmawialiśmy z obrońcą „Słoni”, Bartoszem Kopaczem, by sprawdzić nastroje w zespole.
Jak łatwo można się domyśleć, nasi zawodnicy odczuli, jak fatalnie w skutkach obróciła się dla nich druga połowa spotkania. Rozpoczęliśmy więc od podstawowego pytania: jak to się stało?
Decydująca końcówka
Obrońca naszego zespołu zwracał uwagę na to, jaką rolę dla zespołu rywala pełniła zdobyta jeszcze w pierwszej połowie bramka kontaktowa.
– Wydawało się, że przy wyniku 2:0 dla nas mieliśmy już ten mecz pod kontrolą. Niestety, zbyt łatwo Piast strzelił bramkę kontaktową. Drużyna rywala odżyła, dodało im to wiatru w skrzydła. Wyszli zmotywowani na drugą połowę. Nas to jednak nie usprawiedliwia – mając taki wynik, musimy lepiej rozwiązywać takie sytuacje na boisku i dowozić go do końca. – opowiadał nasz gracz.
Próby zmiany losu
Po czerwonej kartce dla napastnika gospodarzy, Adriána Dalmau, zespół ruszył do zintensyfikowanych ataków. Niewiele jednak to zmieniło w wyniku końcowym – Piast „dowiózł” zwycięstwo do końca. Czy mogliśmy dać z siebie więcej w ofensywie?
– Stwarzaliśmy sobie sytuacje – tak w pierwszej, jak i w drugiej części meczu, zwłaszcza po czerwonej kartce. Brakowało nam wykończenia, a trzeba też przyznać, że bramkarz Piasta dużo pomógł swojej drużynie i wyciągnął kilka naszych dobrych strzałów. Czujemy, że wypuściliśmy trzy punkty z rąk. – podsumował Bartosz Kopacz, kończąc rozmowę.