Bez tremy i z pozytywnymi wrażeniami tak zgrupowanie reprezentacji U-20 wspomina Ernest Terpiłowski.
Bez tremy i z pozytywnymi wrażeniami tak zgrupowanie reprezentacji U-20 wspomina Ernest Terpiłowski.
Ostatnie miesiące to dla tego młodego zawodnika szalony czas. Trudno o nim będzie zapomnieć. W lipcu w debiucie w PKO BP Ekstraklasie, zdobył pierwszego gola na tym szczeblu.
Kilka tygodni później trener Miłosz Stępiński powołał go do kadry U-20 przygotowującej się do meczów w ramach turnieju Elite League z Włochami i Portugalią. Na tym się nie skończyło. Napastnik „Słoni” zagrał w obu spotkaniach i to od pierwszej minuty. – Na początku byłem trochę zaskoczony. Przestałem o tym myśleć i trzeba było skoncentrować się na graniu. W przegranym 0:2 w Łomży meczu z Włochami miałem swoją okazję. Dobrze zainterweniował golkiper. Po tym meczu trener ocenił, że nieźle wkomponowałem się do zespołu, bo w kolejnym wystąpiłem od początku. Zremisowaliśmy w nim bezbramkowo. W nim nie wypracowałem klarownej sytuacji. Na pewno dałem z siebie wszystko. Rywalizowaliśmy z bardzo mocnymi rywalami. Na ich tle wykorzystałem swoją szansę na tyle ile mogłem. Dla mnie cenne jest, że sprawdziłem się na tle kolegów z ekstraklasy i klubów zagranicznych – mówi napastnik „Słoni”.
Pierwszy wyjazd na kadrę to duże przeżycie i trema. O niej szybko gracz Bruk-Betu Termaliki zapomniał. – Zaraz po przyjeździe mieliśmy grilla. Była okazja, żeby się lepiej poznać. A potem była praca. Treningi aż tak bardzo nie różniły się od tych, które mam w klubie. W kadrze większy nacisk był położony na taktykę. To jednak zrozumiałe. Trzeba wypracować pewne schematy, które trzeba prezentować na murawie – dodaje zawodnik.
Na koncie Terpiłowskiego dwa występy w reprezentacji. Czy będą następne? – Bardzo bym chciał. Na pewno jestem gotowy na kolejne powołania – zapowiada młody napastnik.