Marcin Brosz: Ten mecz ważył się do ostatniej sekundy

Marcin Brosz (Bruk-Bet Termalica Nieciecza): Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy w stanie prowadzić na Roosevelta otwartej gry przez cały mecz. W tym momencie taka gra z Górnikiem byłaby dla nas bardzo ciężka i nie jesteśmy jeszcze gotowi na to, by prowadzić przez cały mecz otwarty pojedynek. Bardziej nastawiliśmy się na obronę całym zespołem i szybkie wyjścia do kontrataku.Wiedzieliśmy też, że zespół z Zabrza, który ma wielu kreatywnych zawodników, będzie tworzył sobie sytuacje. Dlatego planowaliśmy – i to się nam dziś udało – blokowanie tych strzałów. Bardzo dobrze spisał się cały blok obronny. To był klucz do tego meczu. Cieszymy się bardzo, że akcja Morgana, nasze tak naprawdę pierwsze szybkie wyjście, przyniosła bramkę.

W drugiej połowie byliśmy świadomi, że będziemy wychodzić z przewagą do kontrataków, ale musimy to zdecydowanie lepiej wykorzystywać. Tak jak widzieliście Państwo – ten mecz ważył się do ostatniej sekundy. Był dla nas bardzo trudny i tak naprawdę głównie dzięki zaangażowaniu oraz ofiarności moich zawodników wywozimy dziś trzy punkty z trudnego terenu.

Bez dwóch zdań mieliśmy dziś dużo szczęścia. Nie spodziewaliśmy się, że przewaga rywala będzie aż tak znacząca. Natomiast zdawaliśmy sobie sprawę, że mniej więcej tak ten mecz będzie wyglądał. Jesteśmy beniaminkiem, zbieramy więc swoje doświadczenie. Tak jak powiedziałem, nie jesteśmy jeszcze gotowi, by iść na otwartą wymianę. Staraliśmy się minimalizować te sytuacje, broniąc blisko siebie. Przyznaję jednak, że było ich zdecydowanie za dużo.

Morgan Fassbender od jakiegoś czasu – kolokwialnie mówiąc – złapał formę. To widać i w jego fizyczności, jak i w łatwości dochodzenia do sytuacji. Ma dwie bramki w Ekstraklasie na koncie, ale mogło być ich jeszcze więcej. To jeden z tych piłkarzy, którzy nas cieszą swoim rozwojem. Pokazuje, że nie musisz mieć 18, 19 lat, by iść do przodu i zacząć rozumieć pewne rzeczy. Wszystkim w klubie sprawia to radość. Kiedyś nie grał całych spotkań, a dziś wyrasta na osobę, która ciągnie Bruk-Bet do przodu.

Myślę, że możemy rozpatrywać pierwszą połowę także pod kątem emocji. Trudno się wraca na taki stadion po wielu latach, odpowiedzialność jest większa. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to może być dla wielu w naszym zespole ważny czynnik i trzeba go poważnie potraktować. To mogło być powodem tego, że nasz początek meczu wyglądał tak, jak wyglądał.

Przed rozgrywkami nasz terminarz nie sprawiał wrażenia prostego dla beniaminka. Nie mamy jednak na niego wpływu, więc nie rozważaliśmy go zbyt mocno. Podkreślam nadal, że zbieramy doświadczenia. Kiedy Bruk-Bet po raz ostatni był w PKO BP Ekstraklasie, ta liga wyglądała inaczej. Jest zdecydowanie inna pod każdym względem. Mamy swoje doświadczenia, ale wielu rzeczy musimy się o niej uczyć na nowo. Mam nadzieję, że to przyniesie efekt.

Nie da się przejść obojętnie obok kontuzji Kamila Zapolnika. Znacie go dobrze – to jest chłopak, który jest bardzo ważny na boisku, ale i poza nim. Natomiast tak, jak mówiłem po meczu z Pogonią: musimy jego odpowiedzialność „rozbić” na innych zawodników, nie tylko na jednego. Takie sytuacje będą miały miejsca, piłka to bezpośredni sport. Urazy się w nim zdarzają, dziś jest to Kamil – jutro może być ktoś inny. Trzymamy kciuki, by jak najszybciej do nas wrócił, ale musimy sobie dawać z tym radę na takim poziomie.

Miłosz Mleczko wygrał swoje miejsce w bramce poprzez rzetelną, sportową rywalizację. Mamy dwóch doświadczonych bramkarzy – parę miesięcy temu walkę wygrał Adrian, w okresie przygotowawczym zrobił to Miłosz i nie zawodzi. Jeden wspiera drugiego i przynosi to efekty, na których wszyscy korzystamy. Najwięcej odpowiedzi zawsze daje nam boisko. Mamy różne plany w głowach, ale zawsze trzeba słuchać boiska.