Gra o punkty z wicemistrzem Polski to zawsze wyzwanie z kategorii tych bardzo trudnych. Tym razem jednak mamy do czynienia ze srebrnym medalistą w wyraźnym kryzysie wyników ligowych. Raków Częstochowa, druga drużyna poprzedniego sezonu PKO BP Ekstraklasy, nie rozpoczął najlepiej nowych rozgrywek na swoim podstawowym froncie. Czy „Słonie” wykorzystają okazję do ugryzienia renomowanego rywala? Niepisana […]
Gra o punkty z wicemistrzem Polski to zawsze wyzwanie z kategorii tych bardzo trudnych. Tym razem jednak mamy do czynienia ze srebrnym medalistą w wyraźnym kryzysie wyników ligowych. Raków Częstochowa, druga drużyna poprzedniego sezonu PKO BP Ekstraklasy, nie rozpoczął najlepiej nowych rozgrywek na swoim podstawowym froncie. Czy „Słonie” wykorzystają okazję do ugryzienia renomowanego rywala?
Niepisana zasada polskiej ligi od lat mówi, że najlepiej jest grać z reprezentantami Polski w europejskich pucharach już na samym starcie sezonu. Zespoły te wówczas budują się na nowo, zgrywają się z nowymi nabytkami podczas intensywnego lipca i sierpnia, grając co trzy dni nierzadko w trudnych warunkach atmosferycznych. Doskonale poznaliśmy to sami, wykorzystując słabości Jagiellonii Białystok w pierwszej kolejce nowego sezonu.
Tegoroczni pucharowicze nie są wyjątkiem od tej reguły – zarówno Lech, Legia, jak i wspomniany już zespół z Podlasia zdążyły zanotować tego lata słabsze występy. Skala problemów Rakowa Częstochowa jest jednak zdecydowanie największa: podczas kiedy wymieniona wyżej trójka zdążyła już odbić się w kierunku góry lub środka tabeli, zespół spod Jasnej Góry pozostaje ulokowany tuż nad strefą spadkową. Jedyne zwycięstwo ligowe Rakowa w nowym sezonie to minimalna wygrana na inaugurację ze znajdującym się w słabszej formie GKS Katowice. W kolejnych spotkaniach lepsi okazywali się rywale z Płocka i Radomia.
Przegrane 1:3 starcie z Radomiakiem było ostatnim, które do tej pory rozegrał Raków Częstochowa w lidze – mecz w 4. kolejce został przez „Medaliki” przełożony. Jedyną bramkę dla naszego rywala zdobył wówczas Jonatan Braut Brunes, pokonując bramkarza przy stanie 0:2 w 62. minucie spotkania. Raków wyszedł na ten mecz w wyjściowym składzie: Kacper Trelowski – Apóstolos Konstantópoulos, Zoran Arsenić, Ariel Mosór – Fran Tudor, Péter Baráth, Karol Struski, Jesús Díaz, Tomasz Pieńko, Erick Otieno – Jonatan Braut Brunes. Po przerwie na boisku pojawili się również Leonardo Rocha, Lamine Diaby-Fadiga, Patryk Makuch, Oskar Repka oraz Adriano Amorim.
Na ławce szkoleniowej zespołu z Częstochowy niezmiennie zasiada żywa legenda klubu i postać, w której kibice mogą upatrywać nadziei na poprawę wyników – Marek Papszun. Z roczną przerwą pozostaje on szkoleniowcem Rakowa od kwietnia 2016 roku. Podczas swojej długiej pracy doprowadził zespół ze szczebla Betclic II Ligi aż na szczyty krajowej piłki – dwukrotnie sięgnął po Puchar i Superpuchar Polski, a raz po mistrzostwo PKO BP Ekstraklasy. W ramach swojej aktualnej kadencji poprowadził zespół w 41 oficjalnych meczach, wygrywając 23 z nich. Dziewięciokrotnie remisował i tyle samo razy schodził do szatni pokonany. Przekłada się to na imponującą średnią 1,9 punktu na mecz.
Niedzielne spotkanie w Niecieczy jako arbiter główny poprowadzi sędzia Szymon Marciniak z Płocka. Jego asystentami będą Adam Kupsik oraz Marek Arys. Arbitrem technicznym został Patryk Świerczek, zaś za system VAR odpowiadać będą Paweł Raczkowski i Tomasz Listkiewicz.
O sile zespołu z Częstochowy i tym, że nie warto go bagatelizować nawet w słabszej dyspozycji może zaświadczyć fakt tego, że… nadal czekamy na ligowe zwycięstwo z Rakowem. Do tej pory udawało się nam pokonywać tego rywala w meczach towarzyskich – na przykład tego lata – lecz w starciach o punkty zawsze koniec końców górą byli częstochowianie. Czy właśnie nadarza się nam doskonała okazja na przełamanie tej złej passy? I co ważniejsze – czy ją odpowiednio wykorzystamy? Przekonamy się #NaStadionie w Niecieczy już 17 sierpnia o 20:15.