Marcin Brosz: Na pewno stać nas na więcej

Za nami ostatnie spotkanie 12. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W ramach końcowej odsłony tej serii gier zespół „Słoni” zmierzył się w Płocku z miejscową Wisłą. Przegrane przez nas 1:3 starcie na pomeczowej konferencji prasowej skomentowali obydwaj szkoleniowcy: Marcin Brosz i Mariusz Misiura.

Marcin Brosz (Bruk-Bet Termalica): Widać było, że w pierwszych minutach zarówno my, jak i zespół z Płocka czekaliśmy na swoje szanse. Nie było groźnych sytuacji ani po jednej, ani po drugiej stronie. Dopiero stały fragment, po którym Pacheco zdobył bramkę, otworzył ten mecz.

Strata bramki nie może jednak powodować tak wielu błędów, jak dzisiaj. Przez to straciliśmy dwie kolejne pod koniec pierwszej połowy. Po przerwie dość szybko mieliśmy okazję, Lucas Masoero mógł szybko trafić do siatki. Szkoda, że to nie wpadło, bo mogło być naszą iskierką nadziei na powalczenie o coś więcej.

Druga połowa była wymianą ciosów. Obydwie drużyny miały swoje sytuacje, myśmy wykorzystali tylko jedną. Na pewno stać nas na więcej i jako zespół mogliśmy zagrać lepsze spotkanie, ale trafiliśmy na dobrze dysponowanego przeciwnika, który wykorzystał swoje szanse.

Taktyka na ten mecz była związana nie tylko z analizą spotkań Wisły, ale również z urazami, które nas trapią. Nie mógł dziś zagrać ani Kamil Zapolnik, ani Andrzej Trubeha, ani Jesús Jiménez. To zmusiło nas do pewnych roszad i korekt. Zdawaliśmy sobie też sprawę, że szybka kontra i stały fragment to wielkie siły zespołu z Płocka. Tym bardziej szkoda tej pierwszej bramki, ale strzał Pacheco był nie do obrony.

Mariusz Misiura (Wisła Płock): Dziś w szatni cieszyliśmy się i wspólnie śpiewaliśmy – widziałem radość tych, którzy zdobyli dzisiaj bramki. Widzę też jednak, że zawodnicy, którzy grają niewiele lub wcale, cieszą się inaczej. Rozumiem ich wewnętrzną złość i rozgoryczenie, ale musimy to przekuć w rywalizację, iść dalej. W poprzednim sezonie tak mieli chociażby Borowski czy Kuczko – nie grali dużo, ale potem byli kluczowi w walce o zrealizowanie naszego celu. Dziś też musimy walczyć i iść dalej.

Nie mogę się doczekać momentu, w którym będziemy mieli do dyspozycji wszystkich zawodników. Dziś mieliśmy dwie „dziewiątki” na boisku – znacznie łatwiej byłoby nam kontynuować dużą intensywność, gdybyśmy mogli dorzucić dwie kolejne w drugiej połowie spotkania. Czekam i nie mogę się doczekać. Doceńmy to, co dziś mamy: mimo wszystkich problemów wynik, jaki robi ta drużyna, jest niesamowity.

Poświęciliśmy w tym tygodniu wiele pracy na trening w aspekcie blokowania strzałów rywala. To naprawdę ciężka praca, rzucać się pod nogi, kiedy przeciwnik oddaje już uderzenie na bramkę. Zasłaniać bramkę twarzą, ciałem… dzięki tej ofiarności dzisiaj mieliśmy mecz pod kontrolą. Termalica ani przez moment nie była w stanie realnie wrócić do spotkania.

Uważam, że w drugiej połowie mogliśmy lepiej zabezpieczać stałe fragmenty gry – tak, by rywal nie miał po nich dużego zagrożenia. Musimy od siebie wymagać. Nie patrzmy na tabelę: musimy dalej grać dobrze, musimy dalej wygrywać.